sobota, 6 września 2014

Pomiędzy życiem, a śmiercią


- On już od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie. Martwię się, ze mogło mu się coś stać.
- Irs usiądź jesteś bardziej blada niż zwykle.- Shun próbował uspokoić dziewczynę.
- Nic mi…- panna zemdlała i zaczęła się dusić.
- Irs, Irs- wojownicy próbowali ja jakoś ratować, ale nie mogli nic zrobić. Księżniczka powoli umierała, krztusząc się swoją krwią. Nagle do pomieszczenia wpadł Ren.
- Odsuńcie się- warknął. Wojownicy zaskoczeni jego obecnością szybko wykonali jego polecenie. Chłopak chwycił Irs i z nią wyszedł rzucając po drodze.
- Nie idźcie za mną.

Irs powoli otworzyła oczy. Leżała prawie naga w jakieś grocie, na czymś zimnym i twardym. Pomieszczenie oświetlało tylko kilka świec. Po chwili się nad dziewczyną nachylił Ren i pomógł jej usiąść. Zdawał się jej jakiś inny.
- Dziwnie się czuje.
- Przyzwyczaisz się. Twoja łza duszy nie ma mocnej więzi z ciałem.
- Co?! Zwariowałeś?! Chcesz mnie zabić?!
-Uspokój się! To był jedyny sposób żeby cię uratować.
- Skazanie mnie na pewną śmierć to…- chłopak uciszył ją pocałunkiem. Odepchnęła go. Smakował inaczej.
- Masz mi natychmiast wszystko wyjaśnić!
- Dobrze, ale uspokój się.- Irs patrzyła na niego gniewnie.
- Mów.
- Zauważyłaś pewnie, że ostatnio chodziłem zaniepokojony. Wynikało to z tego, że mój organizm nie był wstanie utrzymać tej całej mocy i ta zaczęła go wyniszczać. Więc zaszyłem się tu. Udało mi się stworzyć nowe, o wiele wytrzymalsze ciało, które było wstanie utrzymać moją moc i przeniosłem do niego moją dusze. Jak tylko zakończyłem ten proces zauważyłem, że nie ma pomiędzy nami więzi, a to z kolei oznaczało, że jesteś połączona z moim starym ciałem które umierało ciągnąc za sobą ciebie do grobu. Użyłem magii aby spowolnić ten proces i pobiegłem po ciebie. Przyniosłem cię tu i tobie również stworzyłem nowe, wytrzymalsze ciało i umieściłem w nim twoją dusze zanim stała się „cielesna”. W ostatniej chwili udało mi się wyrwać ją z ciebie, stąd dziura w klatce piersiowej.- dziewczyna spojrzała na swoja pierś sprawdzając czy nie ma tam dziury.- W tym starym ciele- Irs już chciała spojrzeć za siebie, ale Ren chwycił jej głowę zmuszając do patrzenia na siebie.- Nie, nie teraz. Później je zobaczysz. Teraz daj mi dokończyć. Utworzyłem pomiędzy nami więź taką jak tamtą z tą różnicą, że w razie śmierci jednego z nas nie pociągnie to drugiego. Wszystkie umiejętności zostały nie zmienne, z ta różnicą, że ja nie mam już gundaliańskiej postaci. Tobie zostawiłem możliwość zmieniania się w nitiankę, ponieważ nie wiedziałem czy chcesz ją zostawić czy nie, a nie chciałem za ciebie decydować.
- Ale będziemy żyć? Oboje?
- Tak. Musimy tylko przyzwyczaić się do nowych ciał. Dla pewności wolał bym też aby pradawni ponownie założyli pieczęcie na naszą moc, bo stare zostały zniszczone.
- Potwierdzam twoje zdanie.
- Nie używaj jak na razie magii, ani zmiany postaci dobrze.
- Dobrze. Czy mi się wydaje czy mam większe piersi?- dla podkreślenia dziewczyna kilka razy podniosła biust jakby go poprawiając.
- Może trochę.- chłopak się zarumienił- Może być trochę różnić w rysach twarzy i budowie u nas obojgu.
- Czyli mogę przez to rozumieć, że wyglądam tak jak mnie widziałeś?
- Tak jakby. Przepraszam za to. Prawie przeze mnie umarłaś.
- Ale żyję. Dzięki tobie- pocałowała go wzdrygnęła się lekko kiedy dotknęła obcych jeszcze warg swoimi.
- Chcesz je teraz zobaczyć, czy zostawimy to na później?- Ren spytał kiedy skończyli się całować.
- Teraz.- chłopak odwrócił Irs tak, że mogła w końcu zobaczyć co znajduje się za nią. Przy ścianie leżały zwłoki. Ich zwłoki.
Księżniczka pisnęła przerażona, co nie było do niej podobne. W jej starym ciele, na wysokości serca ziała czerwona dziura wyglądająca jakby ktoś wyszarpał z ciała coś co znajdywało się w sercu, albo sam organ. Materiał wokół rany przesiąknięty był krwią, a samo osocze barwiło również brodę i szyje dziewczęcych zwłok. Poprzednie ciało Rena również miało okrwawioną szyję i brodę, co oznaczało, że oboje w trakcie tego procesu dławili się własnym osoczem.
Irs zaczęła szlochać. Ren odwrócił ją do siebie i przytulił. Wiedział, ze dziewczyna nigdy nie pozwalała sobie na chwile słabości, a jak już to tylko przy nim, ale każdy przeżył by szok widząc własne zmasakrowane zwłoki i będąc przy tym w 100% żywym. Takie, rzeczy nie zdarzały się często, bo nie stawały się praktycznie nigdy.
Chłopak okrył księżniczkę swoim płaszczem i powiedział:
- Chodźmy stąd.
- Ale nie możemy tu tego tak zostawić.- spojrzała na niego przez łzy.
- Wiem. Zastanowimy się nad tym kiedy ochłoniemy. Nikt nie znajdzie tego miejsca. Chodź.- Podniósł ją i wyniósł z podziemnej jaskini. Ren wiedział, że ona tak samo jak on sam nie ma najmniejszej ochoty na rozmowę z Młodymi Wojownikami więc zaniósł ją do gorących źródeł. Na miejscu pomógł jej wejść do wody i sam do niej dołączył. Ciuchy zostawili niedaleko. Wystarczająco blisko by móc do nich szybko dotrzeć i wystarczająco daleko aby ich nie pomoczyć. Irs siedziała zanurzona w wodzie aż pod nos.
- Co z nimi zrobimy?
- Z ciałami?- dziewczyna skinęła w odpowiedzi głową- Nie wiem. Pochowanie ich odpada. To było by dziwne mieć własny grób. Niektóre demony pożerają swoje ciała kiedy je zmieniają na nowe, ale to też odpada. Nie dał bym rady zrobić czegoś takiego i ty pewnie też. Chyba jedyna opcją pozostaje kremacja.
- I co zamierzasz trzymać swoje zwłoki na kominku?- księżniczka rzuciła nieco sarkastycznie.
- Tego nie powiedziałem. Posłuchaj.- objął ją ramieniem- Wiem, że jesteś zestresowana tą sytuacją. Ja też się tym przejmuje. Ale na razie musimy się w miarę uspokoić i pomyśleć co zrobić z wojownikami. Na pewno nie wrócą do domu zanim się nie dowiedzą co się stało.
- Najpierw wolała bym przedyskutować to z twoją mamą i z moimi rodzicami. Jesteś świadomy faktu, że zniszczyłeś pieczęcie na paktach gilwinańsko-gunadaliańskim i –nitiańskim.
- Chodziło o to w nich abyśmy mogli przeżyć. Nikt nie będzie miał mi za złe, że uchroniłem nas przed śmiercią. A zapomniał bym. Nie bardzo wiedziałem jak stworzyć ci jajniki więc użyłem tych ze starego ciała dlatego masz w po części nowe i po części stare.- chłopak się lekko zarumienił, a Irs wzdrygnęła.
- Dobrze, że mi mówisz. Ej, to, ze mam nowe ciało nie oznacza czasem, ze znów jestem dziewicą?
- Tak. Przygotuj się na to, że stracisz je jeszcze kilka razy.- cmoknął ją w policzek.
- Powiększyłeś sobie?- chłopak zrobił się cały czerwony.- Mów.- Na twarzy księżniczki pojawił się zły uśmieszek.
- Tak. Nie. Nie wiem. Może trochę.- Ren był nadal cały czerwony i wyraźnie zakłopotany. Dziewczyna zaśmiała się cicho, co przyniosło chłopakowi ulgę. Martwił się o nią. Przez to co się stało zdawała się być przygaszona.
- Może i jesteś trochę inny, ale nadal słodko wyglądasz zakłopotany.- pocałowała go. Po chwili siłowali się językami oboje próbując wepchnąć swój partnerowi do gardła. W między czasie księżniczka wylądowała  swojemu koledze na kolanach. Kiedy się od siebie oderwali Irs popatrzyła Renowi w oczy i już miała coś powiedzieć, ale ją uprzedził.
- Nie. Na razie to sobie odpuścimy. To nie jest dobry czas na takie rzeczy.- Irs wiedziała, że każdy inny chłopak nie odmówił by tego, ale wiedziała, że Ren jest inny niż większości chłopców. Nie miała mu tego za złe i podzielała jego zdanie.
- Chodźmy już. Inaczej zaczną nas szukać.- skinęła głową zgadzając się.
*******

Jak dotąd to jedno z moich najlepszych opowiadań i mam nadzieje, że wam się spodoba.
Co jeszcze mogę powiedzieć...
W sumie poza tym, że Aisling była ze mnie dumna (bo zabiłam (teoretycznie) moje postacie) to nie ma
z nim związanej jakiejś super historii 

~~Irs~~