środa, 24 grudnia 2014

Coś o Świętach

Niektórym Święta Bożego Narodzenia kojarzą się przystrajaniem choinki i kolacją jedzoną razem z rodziną. Dla innych to kolejny maraton "Kevina" lub słynne ciężarówki Coca Coli. Da jednych liczy się czas spędzony z bliskimi, a dla drugich wyszukane prezenty. Jednak każdemu Święta kojarzą się  z czasem radości i szczęścia. Jemu jednak od śmierci matki nie kojarzyły się z niczym dobrym. Sześć lat temu jego rodzice się rozwiedli, a on został z matką którą wkrótce wyszła za innego mężczyznę. Trzy lata później kobieta się powiesiła, a dla jej syna rozpoczęło się piekło...
Mężczyzna który miał się opiekować nastolatkiem popadł w alkoholizm i odizolował chłopaka od jego biologicznego ojca. Trzynastolatek był codziennie bity i poniżany zarówno przez ojczyma jak i rówieśników. Mimo, że z dnia na dzień było gorzej chłopak nikomu się nie skarżył. Jedna z nauczycielek z jego gimnazjum kiedyś spostrzegła, że coś jest nie tak i zaczęła szperać. Jak tylko ojczym nastolatka się ot tym dowiedział myśląc, że dzieciak coś wyjawił ciężko go pobił i pod duszonego zamknął w piwnicy. To zdarzenie sprawiło, że chłopak bał się komukolwiek poskarżyć. Nastolatek żył tak z nadzieją, że jak pójdzie do szkoły średniej to chociaż koledzy przestaną się na nim wyżywać. Chłopak ostatecznie ukończył gimnazjum i  w brew woli ojczyma który chciał by ten poszedł do pracy zapisał się do Zespołu Szkół Handlowych w Bydgoszczy jako Technik Organizacji Reklamy. I poszedł do nowej szkoły, ale nie było lepiej. Rolę kolegów przejął ojczym nakłaniający siłą chłopaka do zrezygnowania z nauki. Szesnastolatek uczył się najlepiej jat tylko mógł, ale ostatecznie coś w nim pękło...
Było to kilka dni przed świętami:
Nastolatek po kilku próbach samobójczych siedział w koncie patrząc jak jego opiekun oglądając telewizje opróżnia kolejne butelki alkoholu. Jedna z nich roztrzaskała się tuż obok głowy przestraszonego chłopaka gdy mężczyźnie skończyło się trunek.
- Przydaj się na coś gnoju i przynieś mi następne piwo.
- Nie ma więcej- chłopak starał się uniknąć wzroku wściekłego ojczyma.
- No to idź po nie! Durny bachorze!- mężczyzna uderzył nastolatka. Chłopka szybko się podniósł i bez słowa wybiegł biorąc po drodze pieniądze i kurtkę. Nie miał jednak zamiaru iść ojczymowi po piwo. Poszedł do jeszcze otwartej biblioteki gdzie pierwszy raz od dawna wszedł na internet  i odszukał Facebook-a swojego biologicznego ojca. Sprawdził tylko jego miejsce zamieszkania i mimo, że nie znał dokładnego adresu wsiadł do najbliższego autobusu jadącego do Żnina. Nastolatek zajął miejsce na samym końcu i wymęczony osunął się w ramiona snu.
~~~~~~~~~~~~
- Ej, wstawaj- kierowca autobusu potrząsnął śpiącym chłopakiem.
- Gdzie ja jestem?-jeszcze w pół śpiący nastolatek rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem.
- W Żninie. Zasnąłeś w autobusie. Jeszcze trochę i bym cię tu zamknął.
- Przepraszam- zmieszany chłopak szybko wstał i wyszedł z autobusu. Poszedł jakąś boczną ulicą, aż ostatecznie trafił na most gdzie przystanął. Nie wiedział co ma dalej zrobić. Było ciemno i zimno, a on nie miał nawet ciepłej kurtki. Po prostu stał i wpatrywał się w wodę. Miał wszystkiego dosyć.
- Co ja sobie myślałem? Że ucieknę od ojczyma i wszystko się nagle ułoży?- pytał siebie i już chciał skoczyć, ale usłyszał swoje imię.
- Robert?
- Tata?- zaskoczony chłopak spojrzał na stojącego nieopodal mężczyznę.
- Tak się martwiłem- ojciec złapał syna za ramiona- Twój ojczym dzwonił. Powiedział: " Wiem, ze masz tego bachora" i coś, że mam cię mu oddać bo popamiętam. Nie mogłem się z nim dogadać. Od razu poszedłem cię szukać. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się o ciebie martwiłem.
- Tato...- nastolatek miał łzy w oczach.
- On ci to zrobił?
Robert kiwnął głową.
- Tato... Ja nie chcę tam wracać.
- I nie wrócisz-zapewnił go ojciec.

Może jednak te Święta będą szczęśliwe?