Opowiadania

Była sobie kraina. W, której smoki były postrachem, było tam królestwo, upadłe, zabrane przez smoki, złe smoki. I był las,a w lesie wróżka, a właściwie duch lasu imieniem Aisling. Wróżka ta widziała wieloma oczami. Okiem jelenia,łososia, wilka. Oczyma świata, roślin, zwierząt. I patrzyła na świat zbrukany złem i nienawiścią.
Świat jakby dwa wilki, lecz ten zły; czarny, niosący nienawiść, kłamstwo i zło szerzące granice na tamtym świecie, on wygrywał. Ten dobry, który niósł nadzieję, prawdę, miłość i dobroć choć w najmniejszej postaci, przegrywał. Las piękny, tajemniczy, zaczarowany, który potrafił odmienić każdą zagubioną duszę, płonął. Aisling spalała się wraz z swoim pięknym lasem,gdy w wyniku kolejnego starcia ludzi ze smokami, las stanął w ogniu, a ona nie wiedziała co zrobić. Jej las płonął. A dobroć ze świata znikała ze świata, dzień za dniem. Czary nic tu nie dały. Była silną wróżką, lecz w formie jakiejkolwiek istoty nie dała rady uratować lasu. Gdy tak siedziała na skale opodal szczątków niegdyś pięknego lasu, przechodziła obok księżniczka. Aisling znikała razem ze swoim lasem, lecz właśnie ta księżniczka jej na to nie pozwoliła. Księżniczka zwała się Irs Irsania Eney z królestwa upadłego, które smoki zabrały. Irs była dość wysoką dziewczyną, o smukłej sylwetce i zawsze uśmiechniętej twarzy. Irs podeszła do siedzącej na skale półprzezroczystej wróżki i spytała.
-Witaj, czemu płaczesz ? - Mówiąc to usiadła obok Aisling i próbowała objąć, lecz ręce przeniknęły wróżkę.
-Wwwitaj, czemu mnie widzisz, powinnam już zniknąć. - powiedziała Aisling ze łzami w oczach-
-Jestem Księżniczka Irs Irsania Eney, a ty ?- zapytała Irs przyglądając się znikającej powoli istocie.
- Ja jestem Aisling, a to mój las – wskazała w tym momencie na ruinę pozostałą z niego.
-Dlaczego ten las, stał się taką ruiną? I ty, dlaczego znikasz.- zapytała Irs z zaciekawieniem, ale też z ukrytym smutkiem.
-Ten las został zepsuty przez zło, a wraz z lasem ja muszę zniknąć.- Powiedziała, a po jej policzkach spływały łzy. Aisling była wyglądającą na 13 lat wróżką, wielkości człowieka z długimi białymi włosami. Zobaczyć mógł ją tylko ktoś o dobrym sercu. Miała na sobie, jak na leśną wróżkę, a właściwie ducha lasu przystało, jakby bluzkę z liści i zielonej trawy i spódniczkę z tych samych rzeczy. Jej nogi wyglądały jakby porosły je liście, była piękna, miała w sobie coś innego co nadawało jej wdzięku i wyjątkowości tak jak jej las.
-Może jest jakiś sposób abyś przeżyła, może zostaniesz w połowie moją siostrą? - zapytała Irs z uśmiechem pełnym nadziei.
-Naprawdę? W ten sposób uratowałabyś mnie, ale jak to zrobić? - zapytała Aisling z nadzieją w głosie.
-Znam pewnego czarnoksiężnika, który potrafiłby przemienić cię w istotę ludzką i połączyć cię ze mną więzami krwi i stałabyś się częścią naszej rodziny- Odpowiedziała Irs
-Och, jesteś tego pewna ?
-Tak !
-Więc chodźmy – powiedziała Aisling radośnie próbując uścisnąć swoją nową siostrę, przy czym zapomniała o swojej przenikalności i tak szybo jak się na nią rzuciła, tak szybko spadła na ziemię, Aisling szla obok Irs z uśmiechem na twarzy, lecz nie wiedziała czy to się uda. Jak być właściwie w połowie wróżką, a w połowie człowiekiem? Zadawała sobie to pytanie w kółko, aż doszły do wysokiej wieży. Wyglądała na opuszczoną. Weszła razem ze swoją przybraną siostrą do środka, a w sali pośród sterty książek siedział czarnoksiężnik. Czarnoksiężnik miał na głowie kaptur i był w długiej fioletowej szacie ze wzorem złotych gwiazd. Nie było widać jego twarzy, ani włosów. Irs powiedziała do niego kila słów w tajemniczym języku. Postać zaprowadziła je do komnaty , w której pośrodku stał okrągły stół. Dziewczyny podeszły do niego, Czarnoksiężnik związał prawą rękę Aisling z prawą ręką Irs po czym Naciął czubek palca, wyszeptał parę słów, a wtedy od obu księżniczek zaczął bić blask. Zakapturzona postać rozwiązała ich ręce, a Aisling zauważyła że nie ma śladu po ranie wyciętej przez czarnoksiężnika.
-od dziś jesteśmy siostrami -powiedziała Irs, ciepłym głosem. Po czym wyszły z komnaty poszły wprost do wielkiego zamku.
-A to co? - zapytała Irs ze zdumieniem, wskazując białego kota który jedno oko miał zielone drugie niebieskie.
-To Pangur Ban, mój pomocnik, może cię to zadziwić, ale to jest uczony kot. - Powiedziała Aisling mówiąc to podeszła do Pangur Bana i go pogłaskała, ku zdziwieniu Irs nagle odezwał się gruby głos.
-Tak, wiem, że do dziwne droga panno, lecz uczyłem się na Kotwordzie mam dyplom najlepszego kotpsolwenta roku.- powiedział Pangur Ban, Irs w pierwszym momencie odskoczyła, lecz potem z uśmiechem na twarzy podeszła do kota i też go pogłaskała.
-Witaj, miło cię poznać. Jestem Irs Irsania Eney
-Ciebie także miło poznać- powiedział Pangur Ban. Szli tak, aż doszli do zamku, wielkiego, lecz trochę zniszczonego. Gdy weszli do zamku Irs zaprowadziła Aisling do jej pokoju przyniosła legowisko dla Pangur Bana i zapoznała z członkami rodziny oraz oprowadziła po domu. Aisling poznała chłopaka Irs Rena oraz jego kolegę Shina, który od razu wpadł jej w oko i kilku braci. Irs miała 18 lat, a Aisling stała się o rok od niej młodszą siostrą. Dowiedziała się, że Irs i jej przyjaciele pracują ze smokami aby zniszczyć złe smoki. Poznała także smoka dosiadanego przez Irs oraz przez Rena. Shin był uroczym chłopakiem choć tajemniczym, z dłuższymi czarnymi włosami, ubierającego się na czarno, nosił glany. Mógł zmieniać się w czarnego wilka. A Aisling mogła zmienić się także w wilka tyko, że białego. Gdy już poznała całą okolicę, poszły na obiad. Po obiedzie poszli do biblioteki a Aisling bardzo wciągnęło to całe czytanie. Po jakimś czasie Aisling zaczęła chodzić z Shinem, i dołączyła do Rycerzy niepokonanej siły. Stoczyła kilka bitew i odkryła, że jej umiejętność w stawaniu się wilkiem, znacznie pomaga w walce z złymi smokami. Pewnego razu Aisling siedziała przed domem wpatrzona w gwiazdy, obok niej siedział shin a dalej Irs wraz z Renem
- Wieczór jest piękny, lecz jest w nim coś niepokojącego- razem z wypowiedzianymi słowami Aisling z daleka zauważyli nadciągające smoki. Zerwali się szybko zebrali drużynę i pokonali ich. Straty były wielkie, lecz dobroć na świecie została przywrócona. Nikt do dziś nie pamięta o tym zdarzeniu. Większość smoków została pojmana i wsadzona do lochu w, którym nie zagrażali nikomu. O bohaterskim wyczynie Aisling i jej przyjaciół nikt do końca nie pamięta. A może smoki jeszcze istnieją. Aisling może właśnie siedzi niedaleko, lecz ty jej nie zauważasz? Ujrzeć możesz ją w samym sobie, a także spotkać się z nią w każdej książce, w której będzie opisana jakaś roślina, zwierze. Choćby wspomniane o jakimkolwiek lesie. Musisz uwierzyć. Spotkać jest ją łatwo, bo każdy las jest pilnowany przez jej strażników. A może Aisling właśnie spogląda ci przez ramię z uśmiechem na twarzy. Uwierz, Przeczytaj. Zawsze możesz sprawdzić czy za rogiem nie kryje się nie odkryta tajemnica, i przygoda, która spotka ciebie, wystarczy uwierzyć. Może magia naprawdę istnieje ?


Opowiadanie by Aisling Astrid Eney
(Wiem, fabuła strasznie słaba, moje najgorsze opowiadanie, ale jest po to abyście zrozumieli mniej więcej nasze postacie )
*************************************************************

Urodziny Aisling
Aisling westchnęła, kiedy Irs znów chwyciła ją za nadgarstek aby zawlec ją gdzieś i znów zapomnieć po co.
- Irs, dokąd mnie znowu prowadzisz?
- Zobaczysz.
- Tak jak ostatnie osiemnaście razy?
- Nie tym razem będzie inaczej.- malinowo oka smoczyca uśmiechnęła się do swojej siostry.
- Powtarzasz się wiesz, a ja wolała bym…
- Tak, wiem wolała byś poczytać sobie książkę- przerwała jej Irs- Ty też się powtarzasz moja droga.
- Co nie zmienia faktu, że tak jest.
- Nie marudź mi tu, tylko zakładaj- starsza księżniczka wyciągnęła czarną opaskę.
- Irs to się robi już nudne i męczące- Aisling marudziła kiedy jej siostra zawiązywała jej oczy.
- Widzisz coś?
- Nie. Mogła…
- To idziemy- nie zważając na protesty wróżki smoczyca zaczęła ją ciągnąć w bliżej nie określonym kierunku.

            -Dobra ludzie, już tu idą, czyli mamy jakieś piętnaście minut zanim tu dotrą. Rajan wypierdzielaj mi stąd z tym alkoholem!- Ren ryknął na złotookiego bruneta, który próbował po kryjomu położyć na stole butelkę bliżej nie zidentyfikowanym trunkiem.
- Impreza bez…
- Jak mi zaraz tego z oczu nie zabierzesz to jedyne co będziesz pamiętał z tej imprezy to jak cię wyrzucam za drzwi!
- Okej, okej. Nie denerwuj się tak chłopie.- chłopak niechętnie poszedł wynieść alkohol omijając przy tym szerokim łukiem wkurzonego smoka.
- Nii-sama, i jak?- do Krawlera podszedł rózowowłosy chłopak przebrany za kota.
- Świetnie, zrób coś dla mnie i idź sprawdź jak tam daleko jest Shin i powiedz, żeby się streszczał. Jakby co to mu pomóż.
- Ok.- kotek szybko wybiegł z pokoju.
- Fajny pomysł z tymi strojami, ale czemu akurat ja muszę być przebrany za jelenia?- koło smoka stanął starszy brat Irs i Aisling przebrany za stworzenie o którym mówił.
- Bo jesteś łosiem.- odparł tamten sprawdzając czy wszystko jest na miejscu.
- Wiesz…
- Yugi ty się lepiej ciesz, że nie musisz chodzić z łososiem na głowie.
- Apropo Rajan gdzie twój kostium?- Ren rzucił miażdżące spojrzenie swojemu kumplowi.
- Już po niego lecę- chłopak od łososia szybko się usunął z drogi smoku.
- Yugi idź pomóc reszcie, a ja powiem Irs, że potrzebujemy trochę czasu i sprawdzę co z Shinem.- Krawler wskazał na krzątające się po całym pokoju osoby w czym połowa z nich próbowała zainstalować kulę dyskotekową i wyraźnie im to nie szło.

            - Irs daleko jeszcze?
- Jeszcze kawałek.
- Kilkanaście minut temu mówiłaś to samo.
- Oj no, idź i nie marudź.
- Ale nogi mnie już bolą i przez ciebie już się prawie wywróciłam.
- Zaraz będziemy na miejscu. Już ja cię tam bezpiecznie doprowadzę.- Irs uśmiechnęła się do siostry chociaż dobrze wiedziała, że ona nie może tego zobaczyć i skręciła oddalając się tym samym od ich celu.

            Po jakimś czasie kluczenia uliczkami miasta smoczyca wprowadziła swoją siostrę do rezydencji zamieszkanej przez rodzinę Krawlerów.
- Daleko jeszcze?
- Już jesteśmy prawie na miejscu.
- Wiesz Irs nie bardzo ci wieżę głównie dlatego, że słyszałam to już dzisiaj 35 razy.
- Liczyłaś to?
- A miała jakieś lepsze zajęcie?
- Chyba nie- starsza księżniczka zamyśliła się chwilę.
- Ej my wchodzimy po schodach, czy mi się wydaje?
- Wydaje ci się.- dziewczyna skłamała i poprowadziła Aisling korytarzami do odpowiedniego pomieszczenia. Kiedy były już na miejscu Irs ściągnęła siostrze opaskę z oczu i wykrzyknęła razem z wszystkimi:
- NIESPODZIANKA!
Na środku pokoju stali wszyscy zaznajomi dziewczyn wraz z rodzicami ich i Rena, a kiedy pierwsze zaskoczenie wróżki minęło goście rozstąpili się ukazując stojących za nimi chłopaków: Lynca przebranego za białego kota z jednym okiem zmienionym na zielone, aby bardziej przypominał Pangur Bana, który zresztą siedział wraz z wyglądającym jak on Iluzjonem pod nogami kociego chłopca. Obok nich stał Yugi przebrany za białego jelenia, Rajan z wielkim łososiem na głowie i Shin przebrany za białego wilka. Siostra Irs nie czekając długo rzuciła się na szyje swojego chłopaka.
- Jejku Shin jak ty słodko wyglądasz- wróżka przyprawiła młodzieńca w stroju wilka o wielki rumieniec.- Wy wszyscy wyglądacie słodko- księżniczka zwróciła się do pozostałych przebierańców- poza tobą Rajan ty wyglądasz dziwnie. Dziękuje wam za to wszystko. Co prawda nogi mnie trochę bolą- spojrzała na Irs- ale to miłe, że wyprawiliście mi takie wspaniałe przyjęcie.
- Nie rozpędzaj się tak. Prawdziwa impreza się jeszcze nie zaczęła.- stwierdził Ren po czym jeszcze dodał- Muzykę proszę- ktoś włączył wierze i wszyscy zaczęli się świetnie bawić, a impreza trwała do samego rana.


Opowiadanie by Irs
(i nie wiem jak się pozbyć tej ramki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz