sobota, 14 lutego 2015

Walentynki



- Księżniczko! Księżniczko Irs! Princess of Destruction!- ciemnej karnacji, osiemnastoletni chłopak o długich, białych włosach od dłuższego czasu kręcił się po swoimi wielkim domu szukając swojej dziewczyny.
- Co?! Chodzisz tylko i się wydzierasz.- owa panna o bladej cerze wyszła z jednego z pobliskich pokoi mierząc wzrokiem ubranego jeszcze w szare, długie, dresowe spodnie i biały krótki rękawek młodzieńca. Sama miała założoną trochę zadurzą na siebie, męską koszule, fryzurą natomiast nie różniła się zbytnio od swojego kolegi odkąd ten zapuścił włosy.
- Chodź, śniadanie już na nas czeka.
- I twoje rodzeństwo pewnie też. Obudziłeś pewnie całą służbę.- księżniczka powiedziała z wyrzutem na co jej znajomy pokręcił tylko z politowaniem głową.
- Oni i tak wstają wcześnie. A poza tym ubierz coś na siebie bo się przeziębisz.
- Nic mi nie będzie.
- Uwierz mi nie chcę, żebyś ty mi tu zaczęła kichać kiedy ja dla nas zaplanowałem już cały dzień.-kawaler położył na ramionach swej koleżanki fioletowy szlafrok spoglądając przy okazji w jej oczy o barwie dojrzałych malin.
- Hym?– na twarzy panny ukazał się zły uśmieszek- Czyżbyś zamierzał zaprosić mnie na randkę?- dziewczyna przyglądała się chwile żółtozłotym oczom swojego adoratora, który się lekko zarumienił.
- Chodźmy bo nam śniadanie ostygnie.
- W sumie znając możliwości Kociego Chłopca, to jedzenia możemy już nie zastać.- Księżniczka uśmiechnęła się delikatnie i wraz z swoim chłopakiem ruszyli w stronę jadalni.
            Kiedy tam weszli zastali siedzącego przy stole prawie szesnastoletniego chłopca, a obok niego siedziała dwunastoletnia albinoska* z pokrytym białym futerkiem wilczym ogonkiem, którym zaczęła wesoło merdać kiedy tylko ujrzała wchodzącą do pomieszczenia parę.
-Hej maluchy- Irs przywitała się z dziećmi siadając naprzeciwko nich.
- Nie jestem mały!- piętnastolatek spojrzał na dziewczynę swymi błękitnymi oczami robiąc przy tym oburzoną minkę.
-Hai, hai**, Koci Chłopcze.- osiemnastolatka puściła oczko naburmuszonemu młodzikowi.
- Nie nazywaj mnie tak- nastolatek gwałtownie wstał, a na jego głowie wśród różowych włosów pojawiła się para białych, kocich uszek.- Nie no, znowu- Księżniczka zachichotała widząc reakcje chłopca, który zakrył dłońmi zwierzęce uszy, po czym usiadł i omal nie wsadził głowy w płatki śniadaniowe, gdyby siedząca obok dziewczynka ich wcześniej nie odsunęła.
-Ren, jedziesz gdzieś dzisiaj z Irs?- owa osóbka spytała się brata nabijającego na widelec ogórka.
- Tak, Mitsu. Czemu pytasz?
- Kolega z klasy zaprosił mnie do kina i mama mówiła, że mam ci się spytać czy mnie do niego podrzucisz.
- Nie widzę problemu i tak muszę zabrać ze sobą Lynca- Ren ugryzł warzywo, które miał na widelcu.
- Nie przypominam sobie, żebym mówił, ze mam zamiar gdzieś jechać- Koci Chłopiec na chwile przestał użalać się nad własnym losem i podniósł głowę ze stołu.
- Nie trudno się domyślić po co od dłuższego czasu robisz zapasy słodyczy.- do dyskusji włączyła się księżniczka, przyglądając się jak po jej słowach piętnastolatek robi się czerwony.
Po śniadaniu wszyscy udali się do swoich pokoi aby uszykować się do wyjścia. Kiedy wszyscy byli już gotowi, wyruszyli w stronę pałacu w którym mieszkała Irs. Po drodze albinoska została wysadzona pod domem swojego kolegi, natomiast reszta pojechała do zamku. Gdy dotarli na miejsce Koci Chłopiec od razu pobiegł do młodszej siostry księżniczki, taszcząc za sobą wielką torbę słodyczy. Osiemnastolatka natomiast poszła się przebrać w strój odpowiedni na randkę, po czym razem z Renem na nią poszła. Całe spotkanie przebiegało zgodnie z planami chłopaka. Najpierw parka udała się do kina gdzie ku ich radości udało im się obejrzeć film nie był komedią romantyczną. Po projekcji zakochani poszli na lodowisko. Podczas jazdy na łyżwach para tylko raz się przewróciła przez jakiegoś chłopaka, który niechcący wywołał efekt domina. Potem gdy zakochani zaczęli się przechadzać Irs stwierdziła, że ma dosyć oglądania obściskujących się ludzi i wypadało by coś zjeść, więc wraz z Renem udali się do restauracji. Po obiedzie wrócili do pałacu. Zakochani siedzieli w pokoju księżniczki rozmawiając ze sobą. Ren w pewnym momencie zasnął leżąc na kolanach swojej ukochanej, która bawiła się jego długimi włosami. Dziewczyna cieszyła się, że jej chłopak w końcu zapuścił włosy. Tak właściwie ona i jej magia mu w tym pomogły sprawiając, że w zaledwie kilka miesięcy jego krótka czupryna stercząca w wszystkie strony, teraz spływała mu po ramionach i kończąc się tuż za jego pasem. Gdy Ren się już ocknął, ku swojej zgrozie ujrzał, że jego włosy nie dość, że uzyskały kilka dodatkowych centymetrów, to dodatkowo były starannie zaplecione w dwa warkocze.
- Nie rozumiem o co ci chodzi- Irs siedziała z naburmuszoną minką na łóżku- Wyglądasz słodko.
- Nie jestem słodki! Jestem męski jak diabli!- chłopak oburzył się i stojąc przed lustrem próbował doprowadzić swoją fryzurę do poprzedniego stanu.
- Trzeba było nie zasypiać- dziewczyna uśmiechnęła się pokazując swoje białe ząbki, na co chłopak tylko westchnął- Pomóc?
- Mogłabyś.
- Ale prezent ode mnie ci  się podoba?- księżniczka podeszła do swojego partnera.
- Tak, nic lepszego nie mógłbym sobie wymarzyć.
- Cieszę się, że ci się spodobał. Po całym mieście szukałam takiego wisiorka w którego można włożyć zwykłe zdjęcie.- Irs zabrała się za rozplatanie włosów swojego kolegi- Wszędzie były tylko te wyświetlające fotografie w postaci hologramu, ale na szczęście udało mi się znaleźć taki jaki chciałam.
- A twój prezent ci się podoba?
- Oczywiście! Dobrze wiesz, że jestem kolekcjonerką wszelakiej broni, a tymi sztyletami z świetlistych kryształów przeszedłeś moje wszelkie wyobrażenia.
- W końcu to je mieliśmy nad głowami, gdy się poznaliśmy.- Ren cmoknął księżniczkę w czoło.
- Ej, zaraz jak ty zdobyłeś te kryształy jak nawet magią jest je trudno chociaż drasnąć?
- Mam swoje sposoby.- chłopak puścił dziewczynie oczko.
- Powiedz.
- Nie.
- Proszę.
- To tajemnica, której niestety nie mogę ci zdradzić.
                                                                                            ~Irs
_______________________________
Skoro mówimy już o Walentynkach.
Pamiętajcie, jeśli kogoś kochacie, pokazujcie mu/jej to na codzień.
Z jednej strony to bardzo korporacyjne święto.
Z drugiej ludzie potrzebują dnia w którym będą świętować miłość.
Pamiętajcie by kochać na codzień,
A jeśli nie masz jeszcze nikogo( tak jak ja) pamiętaj kiedyś nieoczekiwanie znajdziesz kogoś takiego.
Pewnego razu słyszałam opowieść o tym, że gdy Bóg zsyłał duszę na Ziemię, spadały i rozbijały się za dwie części. Jedna część duszy trafiała do ciała mężczyzny, druga do ciała kobiety( swoją drogą według mnie trafiały także do ciał tej samej płci). Ludzkie życie polegało na odszukaniu drugiej połówki.
Więc wam życzę, abyście ją znaleźli.
I to by było na tyle
Dobranoc Potworki <3.
                                       ~Aisling.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz